Oślepłam od świateł, czyli coś więcej niż literacka wersja filmów Smarzowskiego

Cyprian Kamil Norwid uskarżał się kiedyś na tęsknotę za brakiem światłocienia. Wśród rozlicznych tęsknot, które w sobie noszę i ta zajmuje dość wysoko punktowane miejsce. Umówmy się jednak, że osiągnięcie braku światłocienia w doczesności jest równie nierealne jak przejście papieża Franciszka na islam. Nawet ci, którzy z niejasnych (sic!) powodów uważają go za fałszywego proroka,…

Brutalizm z kartek ściekający, czyli o tym czy podobał mi się „Drach”

Ziymia to je taki srogi drach, łażymy po jego ciele, a na grubach kopiymy jego ciało, kere je czystym słõńcym. Drach znaczy latawiec. Ziemia jest częścią nas. My jesteśmy częścią ziemi. Szczątki ludzkie wnikają w ziemię, stając się jej nieodłącznym elementem. Ludzie żywią się owocami ziemi. To filozofia Twardocha. W „Drachu”. Już od pewnego czasu…

Dehnel okiem Babci

  Dawno, dawno temu, kiedy po świecie chodziły jeszcze dinozaury, a jajko było wcześniej niż kura, czyli w wakacje pomiędzy moją trzecią klasą gimnazjum a pierwszą klasą liceum, po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Jacka Dehnela. Przeczytałam książkę, którą na zakończenie swojej gimbusowej kariery odebrałam z rąk kręconowłosej wychowawczyni – Lalę. Niestety muszę rozczarować…