„Stranger things 3” – uwaga spoilery!

Tak to było ze „Stranger things”, że do oglądania namówił mnie mój były już chłopak. Pisałam o tym na blogu. Więc pierwszy sezon obejrzałam, bo polecił. Było nieźle. Może i nie mój klimat, ale fajne kolorowe lata 80., dobra gra aktorska dzieciaków i napięcie, które nakazywało pochłaniać odcinek za odcinkiem. A jak już obejrzałam pierwszy sezon to musiałam też drugi (najsłabszy z trzech), bo historia wciągnęła. Miewam silną wolę, ale jak widać w tym wypadku nie zadziałała. Potem przyszedł czas na sezon trzeci.

rafal-werczynski-07_BEPOHcKg-unsplash

Tu się zatrzymam, bo powinien być to moment, gdy na scenę wkracza orkiestra dęta i w czarnych frakach zaczyna odgrywać uroczyste fanfary. Należy się. Należy też zbudować napięcie. W tym miejscu ponownie ostrzegam, że mój tekst zawiera spoilery, więc jeśli czytasz, a jeszcze nie oglądałeś to raz na zawsze zakopujesz trzy metry pod ziemią szansę na wyśmienitą zabawę. Naprawdę wyśmienitą. Więc możesz się jeszcze zatrzymać i nie czytać wpisu, ale odpalić Netfliksa i dać się uwieść serialowi. A jeśli nie – Twój cyrk, Twoje małpy – jak mówi jeden z moich ulubionych frazesów. Zatem jedziemy.

Osobiście trzeci sezon serialu „Stranger things” uważam za najlepszy. Mimo że z pewnych (w sposób oczywisty nasuwających się) względów ich oglądanie nie było emocjonalnie łatwe. Ale odstawiając na bok bolesne wspomnienia stwierdzam, że czuję się prawdziwie oczarowana. Ten wpis nie będzie recenzją, chcę raczej podzielić się z Wami kilkoma luźnymi refleksjami (jednocześnie są to oczywiste spoilery). Oto one:

1. Od pierwszego sezonu kocham Jima Hoppera. Nie zaprzeczajcie – męskość aż się zeń wylewa (i nie mówię tu o wylewającym się brzuszku). W tym sezonie jednak strasznie mnie denerwował. Zaborczy, niepanujący nad swoimi emocjami, labilny. Na pierwszy rzut oka widać, że przydałaby się terapia. Byłam zła, że zepsuli mi jedną z najfajniejszych postaci. Noż kurna.
A potem obejrzałam ostatni odcinek, zatonęłam we łzach i zmieniłam zdanie. Kocham Jima Hoppera jeszcze bardziej.

2. Eryka. To moje odkrycie tego sezonu. Fenomenalna postać. Inteligentna, sarkastyczna, zaradna. Wyrośnie na kobietę sukcesu. No i – „Nie powiesz Ameryka bez Eryka!” 😀

3. Nastka nadal piękna, a w tym sezonie ma dodatkowo przeurocze stylizacje. Jak to się dzieje, że niektórzy potrafią tak wyglądać? Ech.

4. Motyw przyjaźni Nastki i Max. Super sprawa, bo do tej pory „Stranger things” budowało raczej na przyjaźni chłopięcej. Tymczasem jako kobieta mogłam zobaczyć w tym sezonie coś bliższego sobie. Podobało mi się!

5. Nie żebym była homofobem, ale miałam tak olbrzymią nadzieję na love story duetu Robin&Steve!

6. Od obejrzenia ostatniego odcinka nieustannie katuję na YouTube’ie „Neverending story”. Zresztą ta scena z piosenką jest nie tylko najpiękniejszą w tym serialu, ale jedną z najpiękniejszych jakie widziałam w ogóle. A więc śpiewajcie ze mną: „Turn around…”

7. Nie zapamiętałam stałej Plancka.

8. Dawno nie płakałam na żadnym filmie tak jak na ostatnim odcinku „Stranger things 3”. Gdyby ktoś nie wierzył, moja siostra potwierdzi. Morze łez.

9. Billy. Moja siostra ma bardzo słuszny wniosek, że kiedy jakaś skrajnie irytująca postać serialowa bądź filmowa robi się fajna, to wtedy właśnie ją uśmiercają. To musi być spisek masonerii.

Przy scenie śmierci Billy’ego też wyłam jak bóbr.

charles-jtmwD4i4v1U-unsplash

Punktów miało być dziesięć, ale za żadne skarby świata nie mogę sobie przypomnieć, co chciałam zamieścić w ostatnim. Zostańmy więc przy dziewięciu.

Nie jestem ekspertem od sci-fi ani od kinematografii w ogóle (w zasadzie można by się głęboko zastanowić czy od czegokolwiek jestem), więc istnieje prawdopodobieństwo, że moje zachwyty nad trzecim sezonem „Stranger things” krytycy filmowi skwitowaliby sarkastycznym prychnięciem. Za młoda jestem, życia nie znam, nie powinnam się wypowiadać. Ale się wypowiadam, bo „Stranger things 3” po prostu mnie oczarowało. Oby tylko sezon czwarty nie popsuł efektu. Tymczasem – pozdrawiam ciepło!

Babcia

charles-r-fBT5l_AwA-unsplash

2 komentarze Dodaj własny

  1. Marta pisze:

    Dla mnie było trochę śmieszne jak przemykali się po tej fabryce Rosjan i przechodzili obok wszystkich niezauważeni jak w jakiejś bajce. Rozumiem jednak, że jeśli obok niedoszłej pary przemieszczała się Erica i Dustin to chcieli oszczędzić scen w których musiała by wystąpić przemoc wobec dzieci. Później rzeczywiście młodsi uciekają, a zostają złapani Robin i Steve i wtedy dopiero jest jakieś tam przesłuchanie w stylu wyśmiewającym komunistyczne tortury. Poza tym trzeci sezon był rzeczywiście wspaniały i na plus, po tym jak pierwszy i drugi jakoś tak strasznie mnie nie zachwyciły. Wątek Nastki i Max to nie tylko przyjaźń dziewczęca, ale moim zdaniem również ważny przekaz dla młodszego pokolenia.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ojej, racja, fajne spostrzeżenia! Nie zwróciłam na to uwagi 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Marta Anuluj pisanie odpowiedzi